Pogodny Pogodny
3171
BLOG

Maszerowałem z KOD-erami

Pogodny Pogodny Rozmaitości Obserwuj notkę 48

Miałem rację. Zebrało się ich jakieś 50 tyś., chociaż wodzowie krzyczeli z trybun (to słyszałem juz po fakcie) że maszeruje zdecydowanie więcej. Brakowało tylko biblijnego Zachariasza aby im wytknął  kłamstwo, ale przecież oni na nieprawdzie i na oszukiwaniu prostych osób zbudowali tą swoją potęgę o zielonym raju, i dlatego zmuszeni są iść tą samą drogą, nie bacząc na to, że za zakrętem nie ma dla nich już żadnej przyszłości. Wydaje mi się, że w związku z tym usiłują nawet wbić do głowy swoim wielbicielom fatalny miraż, że wprawdzie stali nad przepaścią, ale przecież wykonali gigntyczny krok naprzód.

Ludzi do stolicy jak przewidywałem zwieziono autokarami. Widziałem te autokary. Autobusiarze więc szli i machali chorągiewkami raczej dość sztywno, przez co zachowywali się trochę tak, jak zachowywali się dawniej "oddelegowani"  z zakładów pracy robotnicy na pochody 1 Maja. Niby wszystko było piękne, ale bez uczucia i żaru.,Prezes PiS ma więc rację, ci ludzie idą, bo nie wiedzą za kim idą i dokąd. A na pochodzie, jak to na pochodzie, gdzieś z przodu zawsze brylują pełne entuzjazu okrzyki zapaleńców i wiara w zwycięstwo, ale im dalej od czoła pochodu, tym już ciszej i bardziej swobodniej. Do Pl. Piłsudskiego więc nie dotrałem, bo mi się znudził cały ten pic marsz i wysłuchiwanie tematów zupełnie z KOD-em niezwiązanych, że np. mała Hania miała sraczkę, bo się najadła truskawek, a Jurek to super gość gdyż załatwił tanio bilety na Kanary. Krzyknąłem więc: "Niech żyje PiS" aby zrobić jakiś wyłom w tej przyziemnej, nudnej dyskusji, i o dziwo ku memu zaskoczeniu, kilka osób myśląc pewnie, że robię sobie drwiny z Kaczora podchwyciło mój  okrzyk. I tak żeśmy sobie przez jakiś czas szli i wiwatowali a to na cześć prezesa PiS, także Macierewicza, dopóki nie trafił się wreszcie w pobliżu jakiś autentycznie wyprany z uczuć aktywista, który dość szybko połapał się, że w bezmyślnym stadzie baranów Kijowskiego pojawiła się myśląca czarna owca i wredny pisowski szpion, bo idący wraz ze mną ramię w ramię  zgodni dotąd sąsiedzi nagle przestali wiwatować na cześć Jarka oraz Antka, i spojrzeli ku mnie już mniej przyjacielskim wzrokiem. Wraz z bluzgami, które w chwilę później padły pod moim adresem z ich strony, tudzież wyraźną chęcią skopania  mi tyłka, musiałem się  ze swoją parasolką oraz flagą dość szybko  ewakuować. I tak skończył się mój marsz pośród KOD-erów.

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości