Pogodny Pogodny
462
BLOG

Jesteśmy gośćmi Angeli Merkel. Nie będziemy pracować - mówią imigranci

Pogodny Pogodny Polityka Obserwuj notkę 19

Wypełnię kalendarz salonowy do pełna w tym tygoniu, chociaż miałem nie wypełniać i zatrzymać się na jubileuszowej setnej notce, ale ten dziwny świat jest tak szalony że zmusza do ustawicznego biegu.

Mocno  więc się pewnie zdziwiła  Angela Merkel i jej doradcy, gdy dowiedziała się, że największy historyczny plus Niemców a więc praca wziął w łeb.

Miała być bowiem początkowo integracja z muzułmanami na ładne kulturalne oczy, a gdy to nie pomogło miała być przymusowa integracja przez pracę. Ale jak się dowiaduję i to nie pomogło więc zrobił się niemały problem, gdyż muzułmańscy przybysze biorą zasiłki, ale  całymi rodzinami  nie pracują tylko się śmieją Merkel prosto w twarz. Praca? Jak praca? - pytają - Przecież my tutaj nie przyjechaliśmy za pracą, my zostalismy tutaj zaproszeni. Jesteśmy gośćmi Angeli Merkel a nie robotnikami - wyjaśniają. I mają w sumie rację. Sami z siebie do Niemiec nie przyjechali, co ciekawsze prawo unijne mówi jasno, że imigrant, owszem, powinien podjąć pracę, ale wcale nie musi, i to "nie musi" islamska nawała wykorzystuje całą gębą, a Niemcy mają rękę w nocniku.

Teraz też widać skąd to zaniepokojenie u różnych niemieckich dziennikarzy o polską imigrację. To  nic więcej jak ukryta w pewnym sensie groźba pod naszym polskim adresem, że jak Niemcy wpadną wreszcie w szał, to wszystko co żyje, a z Niemca nie pochodzi, będzie się salwowało paniczną ucieczką za Ren i Odrę.

Może przesadzam z tym uciekaniem z paniką w oczach, ale sytuacja jest autentycznie nieciekawa. Niemiecka gospodarka ledwo dyszy od nadmiaru socjalnych zobowiazań,w związku z czym niemieccy stratedzy od ekonomii zamierzają z tego powodu podnieść nawet wiek emerytalny (czytaj: "Niemcy pdonoszą a my obniżamy"), bo liczyli naiwnie wcześniej na to, że imigranci biorąc się za pracę zarobią sami odprowadzonym przez siebie podatkiem na bardziej leniwych współbraci. Ale jak się okazuje było to marzenie o klasycznych niebieskich migdałach. Imigranci bowiem  za pracę nie mają najmniejszego zamiaru się wziąć, bo jak twierdzą są gośćmi, a gość jak wiemy jest zawsze na specjalnych prawach. Tym samym Niemcy na własne życzenie zmierzają ku rządom żelaznej ręki - jakkolwiek to nazwać. Czyżby nie znali naszego powiedzenia, że gość pierwszego dnia jest złotem, drugiego srebrem, a trzeciego żelazem?

 

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka