Pogodny Pogodny
725
BLOG

"Jeszcze Polska nie zginęła ale zginąć musi" - krzyczeli banderowcy z Przemyśla

Pogodny Pogodny Polityka Obserwuj notkę 32

To że grozi nam nawała islamska to wiemy doskonale, ale w jej świetle umyka nam inny, równie poważny problem i zagrożenie. I o ile w sprawie muzułmańskich imigrantów naród polski jest powiedzmy zjednoczony wraz z polityką rządu, to już w przypadku który chcę opisać rozbieżności są spore. Tymczasem idące ku nam zagrożenie jest porównywalne, z muzułmańskim, a może nawet i większe, bo w tym przypadku potencjalnego wroga trudno będzie rozpoznać po kolorze skóry czy stroju, a myślę tu o banderowcach panoszących się w Polsce.

Dlaczego potencjalnego wroga? Już wyjaśniam, ale na początek parę cyfr. Jak poinformował portal wpolityce.pl lawinowo rośnie liczba Ukraińców w Polsce, którzy mogą już mieszkać w naszym kraju dłużej niż wymaga tego wiza. Liczba to niemała, bo aż 84 tyś osób. Jest to oczywiście liczba oficjalna, ale jak wiemy rzeczywistość bywa inną, albowiem do końca nie wiadomo ilu tak naprawdę Ukraińców rzeczywiście  przebywa na terenie naszego kraju. Ludzie plotą, że wraz z mniejszością ukraińską będzie ich z milion. Tak więc oficjalnie czy nie oficjalnie wieści nie są dla nas sprzyjające, jeżeli się jeszcze weźmie pod uwagę i taki fakt, iż od roku 2013 aż o 60 % wzrosła ilość cudzoziemców którzy chcieliby mieszkać w Polsce. W tej grupie prym wiodą oczywiście Ukraińcy, którym nasz rząd nie stawia  praktycznie żadnych wymagań przy wjeździe na terytorium RP. 

Jednokierunkowa polityka polskich władz zmusza więc niejako społeczności lokalne  do pewnej formy samoobrony. I tak np. w Milanówku powstała pierwsza na terenie Rzeczpospolitej klasa o profilu narodowo-matematycznym. Jak twierdzą pomysłodawcy jest to odpowiedź na zagrożenie płynące nie tylko ze strony islamu, ale i ewentualnej wojny na Ukrainie.

Ktoś powie że się czepiam bezpodstawnie naszych przyjaciół ze Lwowa. Chciałbym się ich nie czepiać, ale niestety muszę, gdyż sami dają ku temu coraz jawniej powody. 

Kiedy Putin zaczął coś w mediach smęcić o wzajemnych korzeniach rosyjsko-ukraińskich zapaliła mi się wówczas natychmiast czerwona lampka i pomyślałem, że jednak moje podejrzenia nie brały się znikąd, gdy pisałem na Salonie, aby Bóg nas strzegł  przed Rosją skonfederowaną z Ukrainą przeciwko Polsce, bo takiego ciśnienia byśmy z pewnością nie wytrzymali. Pomyślałem o tym  i zaraz na Wołyniu nożyce brzękły.

Oto zrobiono niedawno sondaż pośród Ukraińców na temat ludobójcy Stalina, w którym pytano o stosunek  do sowieckiego przywódcy, i o zgrozo aż 1/3 Ukraińców wspomina go... mile, uznając przy tym za "wielkiego wodza" (sic). Sondaż przeprowadzono jak napisałem niedawno, bo na początku sierpnia. Trochę ta miłość do sowietów kłóci się wprawdzie z innym sondażem, w którym pytano też Ukraińców o niezależność własnego państwa, ale jest to skłócenie pozorne, albowiem tutaj fakt, że jest to państwo niezależne, potwierdziła mniej niż połowa badanych, bo 38 % b. Z tego wyniknąć może tylko jeden morał, że Ukraińcy wraz z postępującym rozpadem własnego kraju będą  musieli z kimś zawrzeć układ. Czy będzie to Polska?

Szczerze wątpię, a przykładem tego jest Przemyśl. To co się stało ostatnio w Przemyślu jest nie tylko szokującym ponurym wydarzeniem, ale również niemrawą iskierką na przyszłość. Marną, bo marną, ale jednak.

Otóż w czerwcu a dokładnie 26 czerwca 2016 roku  w Przemyślu miejscowi Ukraińcy zorganizowali procesję, marsz - no nie wiem jak to nazwać. Wiadomo jednak, że zarówno Przemyśl jak i całą niemal południowo-wschodnią Polskę uważają oni za ziemie utracone ("Lachy won za Wisłę") , a Kraków za staroukraińskie miasto (bodaj w zeszłym roku w kryptach krakowskiego kościoła Mariackiego znaleziono dwójkę Ukraińców, którzy szukali potwierdzenia tej tezy), więc roszczą sobie do niej pretensje terytorialne przy czynnym wsparciu części ukraińskich polityków. 

To też w trakcie przemarszu-porcesji  grała orkiestra wojskowa, która odegrała melodię będącą hymnem UPA. Niesiono przy tym znaki banderowskie, wznoszono również okrzyki typu:"Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginąć musi" oraz "Sława Ukrajni! Herojam Sława". Grożono także przy tym Polakom że "nabiją nas na pale", pokazywano również znak hitlerowski "sieg heil", ale w taki sposób, że oznaczał on również ścinanie głów. 

Sprawą zajęła się więc prokuratura rejonowa w Przemyślu, która wszczeła śledztwo w  związku z publicznym znieważeniem Rzeczpospolitej Polskiej oraz propagowaniem totalitarnego ustroju państwa, m.in. poprzez prezentowanie symboli popierających UPA.  Ponadto, wszczęto także śledztwo w sprawie publicznego propagowania totalitarnego ustorju poprzez wykonywanie pieśni  i prezentowanie symboli popierających UPA w czasie procesji w dniu 26 czerwca 2016  roku w Przemyślu tj o czyn z art. 256 par. 1 kk, i nie tylko, bo prokuratura przemyska bada także zajście z udziałem banderowców i Polaków na cmentarzu w Pikulicach, gdzie wezwana policja aresztowała 23 osoby, ale wyłącznie naszych, którzy urządzili tam rozochoconym banderowcom kontrdemonstrację.

Tymczasem prezydent RP Andrzej Duda wybiera się do Kijowa na święto 25 lecia niepodległości Ukrainy. Jak czytam będzie on tam jedynym zagranicznym gościem tej ceremonii. To o czymś również świadczy. Dlatego pytam pana prezydenta: warto  jechać na Ukrainę panie prezydencie, rozmieniać się na drobne i firmować majestatem Rzeczpospolitej  wrogie nam państwo? .Naprawdę warto??  

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka