Pogodny Pogodny
875
BLOG

"Wizyta ze strachu" w Kijowie

Pogodny Pogodny Polityka Obserwuj notkę 46

"Nie dorabiajmy sobie pozytywnej ideologii do ukraińskiej historii, bo nie doczekamy się i tak od niej żadnych oznak przyjaźni, ani wdzięczności"

 

Ten cytat to moje własne słowa z notki wcześniejszej. Napisałem coś źle?  Niektórzy uznali że tak.. Nawet zamieszczona przez arixa mapka pokazująca wielką Ukrainę z włączoną w nią częścią Polski niewiele im pomogła.

 

A poza tym nasza polityka wschodnia  ugrzęzła w tak lepkiej glinie, że nogi za żadne skarby już nie podniesiesz i się nie uwolnisz. Stoimy więc w miejscu jak wmurowani, i jedyne co możemy teraz osiągnąć to przynajmniej (jak zawsze w naszej histori) godnie i honorowo walczyć. Jakby co to tłumaczę, że nie trzymam żadnej ze stron, sojuszniczych czy wrogich. Trzymam wyłacznie stronę Polski, którą  na dzień dzisiejszy rozgrywa sobie jak chce USA, Rosja, Niemcy oraz wspomniana na początku nieszczęsna Ukraina, która chce osiągnąć jakiś efekt tuż przed własną śmiercią. 

Dlaczego nie patrzymy na to właśnie z tej strony, że kraj któremu tak wiele ostatnimi czasy dajemy i pomagamy bezinteresownie,  którego chcemy tez bronić, bo stoi nad przepaścią, domaga się wprawdzie od nas pomocy, ale traktuje też nas dalej z góry i pogardliwe w swojej polityce? A wiecie dlaczego, bo wgryzł się on w nas jak ten rak. Ma on bowiem na terenie RP swoich lobbystów na wszelakich poziomach, wielkich, dużych i maluczkich. Były bowiem do niedawna jeszcze strony w wikipedii, gdzie można było zobaczyć pewne  "cudne" mapki, a także i opisy pod nimi np. miast "staroukraińskich" jak Kraków, czy Lublin, które przecież jak wiemy z zielonymi pastwiskami Wołynia nie mają nic wspólnego, ale jednak były wciągnięte pod flagę ukraińską. Mapkę ostatnią, bo ktoś strony z owych mapek i opisów pracowicie wyczyścił, ku przestrodze, a informującą o imperialnym śnie naszego sąsiada wkleił mi w poprzedniej notce na blogu Arix. Powiększcie ją sobie, a zobaczycie dokąd chcą dojść po nas nasi przyjaciele Ukraińcy w marszu zdobywcy na zachód.

No dobrze, zaraz popłynie tradycyjny głos, że jestem ruski agent albo niemiecko - tuskowy czy coś w tym pokroju. Żaden ruski, ani niemiecki a nawet nie amerykański, tylko wyłącznie polski agent, bo w Polsce pracuję i dla Polski żyję. Zauważam więc może to, czego wielu nie widzi, gdyż są otumanieni, lub wręcz na usługach, że nad naszymi glowami lecą te same ptaki co w roku 1939.  Niech więc nasz rząd na ostatek (skoro to ma być niebawem - ta wojna) coś zrobi w tym kierunku, niech oczyści polskie niebo, niech oczyści polskie państwo z różnego rodzaju lobbystów z obcych stron i przygotuje nas  zwyczajnie na tę wojnę, bo nasze położenie (i nie jest to defetyzm) mimo wysiłków rządowych generalnie jest przegrane. 

Czy będziemy więc stać, czy nie będziemy stać po stronie Ukrainy, to będziemy zawsze i bez niej nieskończonym wrogiem dla Niemiec i Rosji. Owym bekartem Europy, lub wrzodem na ich tyłku, bo tak sobie ubzdurali w wyniku podbijania naszych ziem wieki temu. Na dokładkę w ten sam sposób traktuje nas również sama Ukraina, i to jest bardzo bolesne, bo przecież to nie Polacy wszczepili jej miłość do Stalina, Hitlera i Bandery. To nie my, Polacy, kazaliśmy Ukraińcom wstępować do SS i mordować naszych rodaków, często swoich wcześniej lubianych sąsiadów, w sposób którego i bezduszne zwierzę by nie zrobiło.

Nie będzie więc miłości pomiędzy obu naszymi krajami, lub tylko jednostronna - wynikająca z mitologii polskiej ślepa polska miłość do zielonej Ukrainy, dopóki nie zniknie w niej ukraińskie kłamstwo historyczne, kult Bandery i powiązana z tym kultem imperialna chuć wśród samych Ukraińców. A zewsząd dochodzi mnie głos, że lobby ukrańskie w Polsce silne za tym obstaje, jak nigdy przedtem, a na samej Ukrainie równolegle trwa nacisk na resztkę polską, by zgadzała się tam na wszystko co jej każą. Czy tak postępujemy z Ukraińcami w Polsce?  Czy Ukraińcy są u nas prześladowani? 

Nie są, i dlatego ich hardość, ich pycha i pogarda dla naszej życzliwości rośnie. Wizytę prezydenta Dudy przed jego wylotem do Kijowa  nazwano "wizytą ze strachu" jak to napisał na łamach  "Europejskiej Prawdy" Ihor Isajew redaktor naczelny serwisu Prositir,pl. Pisał tam m.in., że"Warszawa przestraszyła się tego co uczyniła Ukraińcom, dlatego prezydent Duda przyjeżdża do Kijowa leczyć rany". Wizyta polskiego prezydenta - według Ukraińca dotyczy wyłacznie kwestii historycznych, a więc według tego trybu, motywem przewodnim we współistnieniu obojga narodów nie jest nagląca potrzeba współpracy wobec zagrożenia rosyjskiego, tylko  zwykłe targowanie się z Polską o to, kto jest winien ludobójstwa wołyńskiego. Co podobno bardzo szkodzi rządowi w Warszawie, bo jak dalej pisze Isajew uchwała wniesiona do Sejmu RP przez PiS odnośnie zbrodni wołyńskiej nastawiła negatywnie do Rzeczpospolitej nawet tych najbardziej przyjaźnie nastawionych Ukraińców. Isajew przypomina w wziązku z tym, że w Radzie Najwyższej Ukrainy leży propozycja uchwały, o ludobójstwie jakiego w latach 1919-1951 miały dopuścić się na Ukraińcach władze Polski i sami Polacy.

Żeby nie było dość, ukraiński dziennikarz drwi z  prezydenta Dudy pisząc, że jest on niesamodzielny, bo wykonuje zadania powierzone mu przez Jarosława Kaczyńskiego, a na sam koniec sugeruje, że nasz prezydent ma "zagrać specjalną rolę", wynikającą z tego aby przekonanać konserwatywny elektorat PiS w tym, że w kwestii ludobójstwa rząd RP nie ustąpi, ale z drugiej zawiadamia też Kijów, że Ukraina jest dla Polski strategicznym partnerem. 

Na koniec Isajew napisał:"Ukraina to ważna dla Polski część "konstrukcji ideologicznej" w polityce zagranicznej, a przyjmując uchwałę wołyńską w Warszawie najprawdopodobniej nie skalkulowano negatywnych konsekwencji takiego kroku. Dlatego teraz, na wszystkich możliwych poziomach stara się wysłać do Kijowa sygnał: "jesteśmy w wami"

Mógłbym odpowiedzieć temu człowiekowi tylko tyle: a nie byliśmy z wami wcześniej? Gdybyśmy byli przeciwko wam, to już by was na Wołyniu dawno nie było. Sondowali nas przecież niedawno w tym temacie sami Rosjanie proponując pomoc ustami wiceprzewodniczącego Dumy. Odrzuciliśmy jednak zdecydowanie tę "propozycję", bo nie jesteśmy zdrajcami i bandytami. W podzięce  czytam jednak, że wizyta naszego prezydenta w Kijowie, to nie zacieśnianie sojuszu, ale wizyta ze strachu, czyli co? błaganie Ukrainy o nie wiem, przebaczenie że Polska istnieje? 

Jak więc idać polska próba przekonania Kijowa do rewizji jego historycznych dokonań, to przeszkoda nie do pokonania, to jak dotąd walenie głową w mur, lub  jak rzucanie grochem o ścianę.

 

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka