Kiedy jako młody chłopak obejrzałem po raz pierwszy "Popiół i diament" Wajdy ze słynną sceną kiedy to główny bohater Maciek umiera postrzelony na śmietniku, w dodatku w dziwnych konwulsjach, pomyślałem, że w ten artystyczny sposób reżyser omija komuszą cenzurę pokazując gdzie kończyli żołnierze wyklęci.
Po latach, obraz się jednak wyostrzył i śmierć żołnierza antykomunistycznego podziemia nabrała innego sensu. Oto zrozumiałem, kiedy to z Wajdy spadła ostatecznie maska patrioty, że on właśnie pokazał to co czuł. Żadna zmyłka cenzury. Filmowy Maciek miał skończyć na śmietniku i skończył.
Nie wiem gdzie skończą "bohaterowie" ostatniej akcji Kijowskiego z Gdańska. Nie wiem gdzie skończą prowokatorzy mszalni, którzy obecnie uzurpują sobie prawo do bycia, jak ów słynny, były już na szczęście, splin doktor PiS-u "Misiek" Kamiński, czyli do bycia nowoczesnymi "żołnierzami wyklętymi" z wyklętej Brukseli. Nie wiem, ale śmietnik dla nich to za mało.
We wrześniu ruszy proces prowokatorów z KOD, którzy swego czasu w chamski sposób zakłócili wystąpienie pani Anders podczas wystawy poświęconej jej ojcu, gen. Andersowi. Z pewnością ruszy też, mam taką błogą nadzieję, proces przeciwko Kijowskiemu i jego towarzyszom z KOD za celowe zakłócenie uroczystości pogrzebowych "Inki" i "Zagończyka" z udziałem władz państwowych w Gdańsku.
Gdyż w/w aktywiści KOD-u stanowią zagrożenie dla porządku publicznego opierając swoje działania na działaniach Konrada Henleina, Alberta Forstera i wielu innych "wybitnych" hitlerowców, którzy swego czasu do perfekcji opracowali prosty system demontażu władzy: sprowokować, następnie dać się napaść lub też samemu napaść, aby później publicznie lizać rany i skarżyć się w mediach na własne nieszczęście, licząc oczywiście na rozgłos i przychylność społeczeństwa dla własnej sprawy. W myśl takich działań KOD sprowokował a następnie wystosował po zajściach w Gdańsku bezczelne w gruncie rzeczy oświadczenie w którym czytamy:
"Komitet Obrony demokracji jest pokojowym ruchem, dla którego każda forma przemocy fizycznej jest niedopuszczalna. Wydarzenia, które miały miejsce pod Bazyliką Mariacką w Gdańsku, gdzie podczas uroczystej mszy żałobnej, w intencji Danuty siedzikówny "Inki" i Feliksa Selmanowicza "Zagończyka" poturbowani zostali przedstawiciele KOD-u, utwierdzają nas w przekonaniu, że Polska przestaje być państwem prawa. Stanowczo protestujemy przeciwko fali nienawiści, która zalewa nasz kraj, a której celem są ludzie, którzy apelują o pokój, demokrację i przyzwoitość. To nasza wspólna historia i żadna partia ani grupa nie ma prawa jej zawłaszczać. Wzywamy Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę oraz Panią Premier Beatę Szydło do stanowczego potępienia takich postaw, policję i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo uroczystości do wykrycia sprawców i skierowania sprawy na drogę sądową zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem."
Tymczasem internauta pisze:
"Byłem 10 m od nich. Nikt nie miał do nich żadnych pretensji. Stali między ONR i parafią św. Krzyża z Rumii i PiS-em z Chojnic?? I póki sami nie zaczęli rozrabiać nikt im wstrętów nie czynił. Dopiero gdy się pojawił Kijowski zaczęli się awanturować - w trakcie mszy!!! Sukinsyny prowokatorzy."
cytat z Pikio.pl