Pogodny Pogodny
801
BLOG

Ministerstwo zdrowia kombinuje, czyli "małpki" i "goryle" won do lasu

Pogodny Pogodny Rozmaitości Obserwuj notkę 12

To że Unia nas atakuje to nic nowego na tym froncie ustawicznych złośliwości z jej strony. Przecież nie będą atakować siebie i swoich podmiotów gospodarczych, by żyło nam się wygodnie. Zresztą tzw. gula Brukseli skacze i z innego powodu, bo gdzieś jednym okiem pochwyciłem że rosną nam rezerwy finansowe, czego za rządów Tuska  raczej trudno było się spodziewać, chociaż ruda propaganda wysyłała do społeczeństwa sygnały o mocarstwowości Polski na tym polu. Również z tego powodu że Polska pod rządami PiS stanęła jakoś na nogi Klub Londyński upomniał się podobno o  zaległą ratę od nas. Piszę "podobno", bo nie jest to pewna informacja.

Pewnym natomiast jest to, że urzędnicy planują zrobić skok na rynek alkoholi. A dokładnie Ministerstwo Zdrowia pospołu z PARPĄ. Tak to już jest w naszym państwie, że jak w jednej jego części coś pozytecznego powstanie, to w drugiej  zaraz musi się coś spieprzyć i upaść.

Chodzi oto że w Polsce istnieje taki wynalazek jak PARPA (Polska Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych). Powiem szczerze, że pierwszy raz słyszę o tym dziwolągu, a może słyszałem o nim wcześniej, tylko w międzyczasie imię sobie zamienił na inne.

Niemniej to w tej to Agencji wpadli na pomysł a Ministerstwo ów plan głupio poparło aby ze sklepów wycofać wódkę w butelkach o pojemności 100 ml i 200 ml, a więc popularne wśród klientów  "małpki" i "goryle" stanowiące aż 1/3 całej ogólnopolskiej sprzedaży. Ministerstwo więc zakłada, że większe butelki na półkach zniechęcą Polaków do picia.

Równolegle wspomniana Agencja zażyczyła sobie aby za 10 gram alkoholu klient płacił 2 złote. Nietrudno więc obliczyć, że wedle tego pomysłu pół litra podłej berberuchy będzie kosztowało około czterdzieści złotych, czyli tyle ile obecnie średniej klasy wyrób spirytusowy znanej firmy.

O tym że rozpili nas Niemcy zarządzeniami Hansa Franka wiem. Że utrwalili po wojnie w narodzie  zwyczaj picia na umór komuniści do spółki z Rosjanami też wiem, ale żeby PiS też tego oczekiwał...? Tego nie wiedziałem.

To po co była ta cała propaganda w mediach aby zniwelować ów zły nawyk przez picie piwa  (udana zresztą), bo sprzedaż spirytualiów przeciez znacząco spadła. Po jakiego grzyba nam jest potrzebny w takim wypadku własny, smaczny cydr i wino, które również miały w pewnym sensie obok piwa  zastąpić mocne alkohole?

Oj, coś mi się zdaje, że za tym  dbaniem o zdrowie Polaka stoi zwyczajnie dawne, drapieżne łapsko komisarzy ludowych, które po staremu chce sobie w ten sposób odkuć straty na innych liniach.

Przecież podniesienie obowiązujących dotąd cen , i to tak drastycznie - gdyż ok. 40 złotych za butelkę 0,5 marnej wódki to niemało - spowoduje aytomatycznie wzrost przemytu, podejrzanego, bo taniego alkoholu z Ukrainy, rozwój melin i bimbrowni po lasach, gdzie nie jakość trunku, ale jego cena będzie miała główne znaczenie dla spragnionej klienteli. 

Poza tym w naszej tradycji picie hektolitrami napojów wyskokowych raczej nie istniało, stąd też trafiony pomysł na te "małpki" i "goryle", bo jak kiedyś chłop z chłopem wypił ćwiartkę to już było dość. Pić na potęgę zaczęliśmy - jak napisałem (podpuszczani przez okupantów) - w okresie okupacji i w  PRL-u  jako odreagowanie na podłą rzeczywistość. Teraz gdy wreszcie alkoholowa codzienność wróciła do normy (chociaż młodzież stara się ją po "imprach" usilnie zawyżać) państwo próbuje zburzyć ten stan, by móc na tym zburzeniu chwilowo zarobić, chwilowo bo przecież straty, na koniec będą dużo większe niż uzyskany zysk. Nie tędy więc prowadzi droga do dobrobytu i zdrowia obywateli szanowni rządzący, nie tędy...

 

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości