Pogodny Pogodny
1866
BLOG

Rząd PiS-u mówi "NIE" niemieckim wysiedleńcom

Pogodny Pogodny Rozmaitości Obserwuj notkę 38

Wreszcie  dobraliśmy się różnym Amsternom do skóry. Skończy się wobec tego niebawem to niemieckie rolowanie polskich samorządów przez tzw. "późnych wysiedleńców", którzy korzystając z luk prawnych w naszym prawie występują obecnie nagminnie o odszkodowania, bądź zwrot majątków w Polsce, za które lata wcześniej dostali solidną zapłatę. Rząd PiS-u powiedział wreszcie dość tym nieuczciwym praktykom i szykuje projekt prawny, który raz na zawsze skończy niemieckie drenowanie polskiej kieszeni.

Po wojnie z Warmii i Mazur wyjechało do Niemiec w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, jak podała kilka dni temu "Panorama", blisko 600 tyś. osób w ramach tzw. łączenia rodzin. Zostawiali więc oni w Polsce majątki, nie tylko w postaci mieszkań, ale również i gospodarstw rolnych, za które otrzymywali od ówczesnych rządów wysokie  odszkodowania. 

Sprawa wydawała się więc zamknięta. Dobytek po dobrowolnych wysiedleńcach przejmowały miejscowe  samorządy. Sprawa skomplikowała się nieoczekiwanie wraz z momentem wejścia Polski do UE. Początkowo nieśmiało, a później z coraz większą butą dobrowolni wysiedleńcy zarówno przez swoich adwokatów w Niemczech jaki i przez pełnomocnków w Polsce rozpoczęli batalię o uzyskanie od Polski kolejnych wysokich odzkodowań za "utracone mienie, bądź wprost żądano zwrotu oddanych wcześniej majątków, których przecież oddawano na własne życzenie. Sprzyjała takiemu zachowaniu nie tylko luka prawna po stronie polskiej, ale i pojednawcza polityka poprzednich rządów wobec UE, która stawała wielokrotnie decyzjami polskich sądów po stronie niemieckich żądań, co za czasów rządów PO stało się wręcz normą i obowiązkiem.

Przykładem niemieckiej buty i służalczej wobec niej polityki ekipy Donalda Tuska była osławiona sprawa w Nartach.

W latach siedemdziesiątych Niemka z polskim obywatelstwem, Agnes Trawny postanowiła wyjechać na stałe do Niemiec. Oddała więc państwu polskiemu za odszkodowaniem swój niemały majątek, który przejęły po niej Lasy Państwowe. W budynku po właścicielce zamieszkali więc pracownicy Lasów - państwo Moskalikowie i Głowaccy, którzy na własny koszt wyremontowali podupadający budynek mieszkalny. Nieoczekiwanie w roku 2008 tuż po objęciu władzy przez Donalda Tuska, Agnes Trawny postanowiła odzyskać z powrotem to, co wcześniej za spore pieniądze porzuciła. Co gorsza, w rozprawie ówczesny polski sąd przyznał w całości rację pani Trawny i w wyroku nakazał Lasom Państwowym zwrócić dom byłej właścicielce, mimo że obecni polscy właściciele ponieśli spore koszty w jego renowacji, oraz że chroniło ich wtedy prawo lokatorskie. Z tego tytułu sąd orzekł również, że w takiej sytuacji  lokale zastępcze Polakom się jednak nie należą, chociaż mętnie tłumaczono również, że państwo ma obowiązek pomóc swoim obywatelom.

Wtedy takich przypadków jak ten w Nartach było na Mazurach aż 200.

Jak się wszystkie te sprawy ostatecznie potoczyły tego nie wiem, ale mogę sądzić, że wielu z tych wyjeżdżających w latch 60-80 dobrowolnie  Niemców, w ramach tzw. unijnych "małych ojczyzn" powróciło jednak nad mazurskie jeziora, korzystając nie tylko z niefrasobliwości polskiego prawa, ale i pro niemieckiej polityki PO, która pozwoliła im na wyeksmitowanie dotychczasowych właścicieli na bruk oraz stworzenie na powrót potencjalnej V kolumny.

Sprawa musiała być więc politycznie i gospodarczo gardłowa, a roszczenia niemieckie coraz bardziej bezczelne, skoro rząd Beaty Szydło postanowił zająć się bezwłocznie i tą sprawą. Jest więc duża szansa i nadzieja, że kolejne pseudo wywłaszczenia Polaków przez Niemców w Polsce ustaną niebawem jak nożem uciął, a ci Niemcy którzy zdążyli już odebrać swoje mienie w Polsce rząd PiS-u zmusi zmianą prawa do zwrotu kwot z odsetkami, jakie od państwa polskiego oni uzyskali korzystając świadomie z luk prawnych w naszym prawie.

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości