I stało się. Nie będzie "latających żab" nad Polską. Zerwanie umowy z Francuzami na helikoptery o nazwie "Caracal" uważam za krok słuszny. Po prostu chciano nam wcisnąć na chama produkt bez części zamiennych. Źle, te części byłyby, owszem, ale musielibyśmy je każdorazowo sprowadzać w razie usterki zamiast produkować je u siebie, co podrożyłoby koszty użytkowania sprzętu. Tak to widzę jako laik w tematach zbrojeniowych.
Poza tym w tle umowy na "Caracale" pojawiła się inna równie przykra nowina, której zdążyliśmy dzięki Bogu uniknąć. Są to plany PO wobec naszej zbrojeniówki. Jak poinformował szef MON, Antoni Macierewicz plany Platformy wobec przemysłu zbrojeniowego w Polsce były identyczne do tego jaki PO zastosowała wobec stoczni: Zbrojeniówka w możliwie krótkim czasie miała zostać osłabiona, a w przyszłości zniszczona przez wtłoczenie jej w ponadnarodowy koncern obcego pochodzenia. Wyszłoby więc jak ze statkami. Pozbawieni własnej myśli technicznej produkowalibyśmy jedynie nic nieznaczące części zamienne. Oczywiście dzisiaj pan poseł Mroczek z PO był niczym szloch z "M jak Miłość", gdyż decyzję o zerwaniu kontraktu z Francuzami uznał za gruby błąd, albowiem nasz sprzęt się starzeje, a nowego kontrahenta na horyzoncie nie będzie widać gdyż takowego odstraszymy. Osobiście wolę aby go nie było jeśli miałby wyglądać tak podstępnie jak wyglądał francuski. Zresztą, Platforma w osobie Tuska już nam kiedyś pokazała ratowników z Dubaju. Ile to było "achów" i "ochów" w "GW:", ile to planów, miejsc pracy, oraz statków mieliśmy produkować. I co z tego wyszło? Niewiele, czyli nic. Podobnie byłoby z tymi helikopterami. Pewnie by się zaraz po pierwsze psuły na potęgę, a wtedy za każdą śrubkę kazaliby sobie słono płacić, bo trzeba ją przecież sprowadzić bezpośrednio z Paryża, a to kosztuje. W ten sposób z 13,5 mld do zapłaty zrobiłoby się zaraz 20 mld. albo i więcej. Rząd dobrze zrobił że zerwał te negocjacje.
