To by było szaleństwo gdyby okazało się to wszystko prawdą. Portal Pikio powołuje się bowiem na Radio RMF FM, które podobno dotarło do szczegółów transakcji w zakupie śmigłowców, a które były powodem zerwania kontraktu z "Aribusem".
Otóż nasz rząd postanowił wywalczyć jak najwięcej i tym samym ostro - jak twierdzi portal za Radiem - przedobrzył. Warunki jakie postawił Francuzom MON przy zakupie "Caracali" były podobno dla Francji nie do przeskoczenia. Otóż zażądaliśmy od Paryża dodatkowo ... linii technologicznej do produkcji pocisków dla czołgów "Leopard". Mało! Chcieliśmy mieć również licencję na ich eksport. Francuzi stanęli więc okoniem, bo byłoby to w/g nich złamaniem przepisów umowy offsetowej. Nie chcąc jednak stracić klienta wartego ponad 4 mld euro zaproponowali Polsce (pewnie w zamian za te pociski do "Leopardów") autonomiczne pociski samosterujące o zasięgu 1500 km. Do tego mieli od nas kupić jeszcze samoloty szkolenia podstawowego "Orlik". Natomiast sama firma "Aribus" obiecała rządowi Beaty Szydło 6 tyś. miejsc pracy w Polsce. Jak wiemy nic z tego nie wyszło. Zdecydowaliśmy się ostatecznie na śmigłowce "Black Hawk", a Paryż w odpowiedzi się wściekł.
Wczoraj w telewizji świętowano z okazji powstania w Polsce nowej fabryki silników Mercedesa. Kolega w pracy, wierny wyborca Tuska mówi do mnie: "Cieszą się jakby samego Boga złapali za nogi, a tymczasem szef koncernu Mercedesa powiedział, że to jest taki mały ruch w startegii firmy."
Cóż, życie bywa brutalne.
na podst. Pikio.pl
