Nie rozumiem dlaczego prezes Kaczyński zapiera się tak przy trwaniu w tej UE i opowiada że Polexit to bzdura, gdy tymczasem nawet prosty chłop z nad Buga czuje pismo nosem, więc wie że i tak z tej Unii wcześniej czy później wyjdziemy, bo wyjść będziemy musieli, gdyż Unia w obecnym kształcie za sprawą obecnych polityków Niemiec, Francji, w tym "naszego" Tuska idzie na totalne zatracenie. Jak więc tutaj tkwić w czymś czego już nie będzie? No, ale ja rozumiem, wypowiedź prezesa PiS to polityka, a polityk w polityce nie może przecież powiedzieć otwarcie tego, co uważa ulica. Trzeba jednak przy tym zauważyć,że UE złożona z państw narodowych, bo o takiej mówi JK, może być równie niebezpieczna dla siebie samej jak ta zarządzana obecnie przez lewactwo.
Podobnie jest i z całym NATO, tym papierowym żołnierzem UE. W regulaminie Sojuszu jest zapis który mówi, że jeżeli jeden z członków Paktu zostanie zaatakowany, to reszta ma mu pospieszyć bezwzględnie z pomocą. Zgoda, ale co zrobić w sytuacji kiedy to sami członkowie NATO nieoczekiwanie sobie skoczą do gardeł (Holandia-Turcja)? Kto wtedy pospieszy takim państwom z pomocą? Rozjemca? Kto? Rosja? Na to wygląda. Władimir Putin grając Erdoganem taką ewentualność z pewnością dawno już rozważył. Wyszedł z założenia, że skoro popędził kota Obamie w Syrii, to i w kwestii Europy da sobie spokojnie (za cichym przyzwoleniem Niemiec) radę. Dlatego nie neguję sytuacji, w której Polskę nieoczekiwanie podzielą między siebie na powrót starzy znajomi w zmienionym tylko z lekka składzie - bo zapomnianych Habsburgów zastąpią oczywiście Turcy, którym marzy się skrycie powrót na Bałkany i zajęcie Wiednia.
Jarosław Kaczyński różne zapewne podobne w treści scenariusze rozważył i doszedł do wniosku że skoro z każdej strony jest mur i siekiera pozostaje mu robić publicznie dobrą minę do złej gry, bo jak w istocie kruche są zapewnienia państw i sytuacja pokazała dobitnie niedawna decyzja angielskiego parlamentu w sprawie imigrantów z UE. My tymczasem o dziwo idziemy jak zwykle pod prąd akurat tam gdzie nie trzeba, i ściągamy do Polski cała zachodnią Ukrainę czyniąc tym sobie na przyszłość niezły, nie tylko gospodarczy zawrót głowy.
A może po prostu prezes PIS wykonując pewne gesty marzy o stworzeniu własnej UE? Wschodnioeuropejskiej? Gdzie Polska wiodłaby należny jej prym? Pomysł na pierwszy rzut oka wydaje się niezły, ale z kim taką UE mielibyśmy konstruować, skoro nawet z najbliższą nam Grupą Wyszehradzką najlepiej wychodzi się naszym politykom jedynie na zdjęciach? Coś mi się więc widzi, że po staremu witamy się w ogródku z gąską jednocześnie wpadając w dół bagnisty i głęboki. Czyżby z takim trudem budowana IV RP miała za jakiś czas podzielić jednak niechybnie los II Rzeczpospolitej? Oby nie, chociaż wszystkie znaki na to wskazują.