Pogodny Pogodny
914
BLOG

Wróci Tusk jak wół i wszystko naprawi

Pogodny Pogodny UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Tak patrzę na to co się dzieje w polskiej polityce i dochodzę do wniosku że rząd się jednak boi działać. Podobną postawę widziałem w osobie mego dawnego sąsiada, który również dużo mówił że coś zmieni, miał plany, ale niczego w ostateczności nie odmienił jakby się czegoś wewnętrznie bał, czym doprowadził wreszcie odziedziczony  dom do totalnej ruiny, siebie i rodzinę zaś do nędzy, i to tak skutecznie, że wreszcie musiał się wyprowadzić z własnej zagrody, bo nie stać go było na podatki.

W losie tego człowieka widzę niestety (trochę to pompatycznie brzmi) los IV RP. Ma ona bowiem zapisany w sobie dziwny przekaz -strach przed obcymi, który można opisać słowami:  "Lepiej tak nie robić bo co inni sobie o mnie pomyślą?" Takiego strachu nie doświadczają jednak wobec nas i siebie samych nasi sąsiedzi. Ukochani Węgrzy wystawili nas w chwili próby do wiatru i twierdzą że są nadal naszymi przyjaciółmi. Litwini żywią do nas wyjątkową niechęć. Czechom i Słowakom jesteśmy w dużej mierze obojętni. Ukraińcy nas zwierzęco nienawidzą. Po rolniczej Polsce na Ukrainie to nawet nie został żywy ślad a jedynie mgliste wspomnienie. Obecnie zaś Ukraińcy dokonują ekonomiczno-demograficznej inwazji na Polskę, za naszym zresztą łaskawym przyzwoleniem, gdyż wiedzą doskonale iż wprawdzie Lachy może strachem w walce z wrogiem zewnetrznym podszyci nie są, ale rzadzić się już to dobrze samemu raczej nie potrafią, więc bez skrupułów odbierają Polakom  coraz więcej miejsc pracy. Na chwilę obecną są to oczywiście najgorzej opłacane stanowiska, ale kto wie jak to będzie wyglądało za jakiś czas, kiedy  PO dorwie się znowu do władzy jak to dzisiaj wieszczy radośnie  "Rzeczpospolita"? Być może wówczas język ukraiński stanie się obok polskiego drugim językiem urzędowym w kolejnej Polsce, tylko wtedy oczywiście już to żadna Polska nie będzie, bo po prawdziwej Polsce i prawdziwych Polakach jak po walecznych Prusach, jedynie nazwy geograficzne zostaną ( w dodatku zniekształcone przez język przybyszów). 

Podobnie było i jest w polskich relacjach z Niemcami. Mają nad nami Niemcy tę przewagę że od wieków  żerowali na naszym honorze, bogobojności i biedzie więc potrafili nas też łatwo za sprawą tej ostatniej korumpować. Z tego powodu też jak się pojedzie na zachód od Wielkopolski czy na południe od Kalisza albo na północ od Mławy to nie wiadomo czy jest się jeszcze w Polsce (chociaż to ziemie przecież piastowskie), czy już się nie jest, bo wprawdzie po polsku tam jeszcze mówią i napisy polskie są, ale architektura  wsi i miast taka jakaś niepolska, obca, a i całą przyszłość ekonomiczną tamtejsi mieszkańcy (czasem nawet patriotyczną!) wiążą sobie z Niemcami. Tymczasem w Warszawie zamiast podejmować zdecydowane kroki zapobiegające nadchodzącej  klęsce, wroga bez litości odprawiać, przyczółki z zaskoczenia na nim budować, my mu uczciwie zapowiadamy  co z nim zrobimy; A Niemcy jak to Niemcy nic do nas nie mówią, nic nam nie zapowiadają, tylko zwyczajowo robią sobie z nas zakulisowo niewolników, a tam gdzie zjawia się jakiś polski opór używają po staremu bez ceregieli podstępu w postaci najętych do tego celu  folksdojczów w mowie, piśmie i czynie. Jak reaguje na to wszystko  rząd PiS-u ? Prezes Kaczyński mówi wprost jak to źle wygląda i dobrze, ale już wicepremier Morawiecki posypuje problem lukrem żeby się przypadkiem Berlin na Warszawę nie pogniewał.  Jedynie Antoni Macierewicz nie ogląda się na nikogo, tylko działa tak jak prawdziwy Polak działać powinien we własnym kraju: wymiata kurz i naleciałości z kątów.

Ja kiedyś o tym na Salonie pisałem, że jak nie weźmiemy krótko za pysk tej całej posowieckiej, zgermanizowanej i zeuropeizowanej hołoty to przyjdzie jeszcze do nas  taki czas, że zdrajca Tusk powróci do Warszawy witany owacyjnie przez warszawskie rzesze podobnych mu proeuropejskich "słoików" złotem i kwiatami, by Polsce zgotować los Prusów, bo co zostanie tym Polakom co nie będą chcieli Tuska i ferajny witać tylko staną im okoniem? Zostanie im do wyboru albo wilczy bilet na Madagaskar, względnie kamieniołomy, czasem stryczek, lub czytanie w komórce wesołych notek Siukkuma Balali (o ile pozwolą go oczywiście drukować) oraz wzajemne pocieszanie się plus wiara, bo w wierze i pocieszaniu się, że jakoś to będzie, zawsze byliśmy najlepsi.

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka