Przeczytałem na jednym z portali, że nieznani dotąd sprawcy weszli na teren prywatnej działki ministra Szyszko w miejscowości Tuczno i wycięli mu wszystkie rosnące na niej drzewa. Ci sami najprawdopodobniej sprawcy (złodziej lubi bowiem powracać w to samo miejsce) dużo wcześniej włamali się do domku ministra, prawdopodobnie letniskowego, gdzie minister trzymał swoje trofea myśliwskie. Napastnicy wówczas wspomniane trofea zniszczyli rozrzucając je po terenie działki.
Tak jak poprzednio tak i teraz o włamaniu i o akcie wandalizmu ministra poinformowali sąsiedzi, a ten zawiadomił policję. Funkcjonariusze zabezpieczają obecnie ślady i prowadzą dochodzenie. Dziwne to poniekąd, że nikt dotąd nic nie wie kto jest temu winien. Jeżeli mieścina gdzie znajduje się posesja ministra nie jest duża, a sądzę że nie jest, to dość łatwo jest zauważyć kręcących się podejrzanie obcych a nawet swoich. Dziwi mnie więc, że nikt nic nie widział i nie wiedział, że ministra sąsiedzi poinformowali dopiero po fakcie, gdy to właśnie oni, sąsiedzi "wiedzą najlepiej jak kto siedzi". Podobnie jest i z miejscową policją. Wydaje mi się, że sprawcy są tamtejszym stróżom prawa znani, ale policja pozostaje bierną bądż nieudolną, bo medialne sondaże nieustannie katują posterunkowych powrotem do władzy Słońca Peru, więc na jaką cholerę niepotrzebnie się im narażać z racji jakichś tam drzew czy rogów jelenich. Generalnie więc sprawa jest dla jednych zabawna lub nieistotna, ale dla mnie na wskroś poważna, bo pokazuje ona, że dołem państwo jest niezwykle chwiejne, oparte na niezwykle kruchych podstawach, gdyż zarządzane jest ono w terenie przez ludzi w gruncie rzeczy IV RP wrogich. Z tego tytułu wybory samorządowe są wobec powyższego jak najszybciej wskazane.
