Zamach terrorystyczny w Manchesterze po raz kolejny udowodnił, że wprowadzona w czyn przez lewaków w Europie wizja multi-culti to nic innego jak zmierzch cywilizacji europejskiej oraz upadek wszelkich wartości w tym chrześcijaństwa, na którym owa cywilizacja wyrosła. Aby powrócić więc na dawne tory trzeba się poniekąd zachować jak pewna kobieta, która zapytała zakonnika, co zrobić aby zostać świętą. Ten jej odparł: "Trzeba tego chcieć"
No właśnie, trzeba najwpierw czegoś chcieć aby coś zmienić, ale niestety zamiast ochoty do czynu mamy w polityce europejskiej na podorędziu jedynie potok obietnic i słów bez pokrycia. Przyznam więc szczerze, że kiedy słyszę te jałowe zapewnienia polityków (w tym i naszych) typu: "nie będzie na to zgody" - mowa o zapobieżeniu kolejnym zamachom islamistów - to ogarnia mnie zwyczajnie ironiczny śmiech i mdłości.
Mój syn natomiast na wieść o zamachu w Manchesterze powiedział: "Zamiast gadać po próżnicy, Europie przydałaby się ogólnoeuropejska "Noc kryształowa", ewentualnie nie podejmowanie muzułmanów na Morzu Środziemnym (bo udają że toną), oraz strzelanie do tych, co nielegalnie chcą przekroczyć granice UE".
Hmm...pewnie ma on rację w tym co mówi, chociaż przyznam uczciwie że to jednak nie po chrześcijańsku, ale trzeba z drugiej strony rzeczywiście zrozumieć, iż dzisiaj nie ma miejsca na hurra humanitaryzm, gdyż Europa jest w stanie totalnej wojny cywilizacyjnej i religijnej z Islamem; Wojny, w której druga strona wcale nie przebiera w środkach aby osiągnąć strategiczne dla niej cele. Dlatego tu i ówdzie się obywatelski opór. Oto w akcie zemsty za krwawy zamach na koncercie w Machesterze podpalono w miejscowości Oldham meczet. Policja brytyjska prognozuje że takich antymuzułmańskich aktów będzie z biegiem czasu na Wyspach więcej.
Może więc wspomniana "Noc Kryształowa" nie jest do końca aż takim źle odgrzanym kotletem jak się z pozoru wydaje. Po pierwsze pozbawi ona Europę niekończącej się wojny podjazdowej jednych wobec drugich czyli aktów terroru. Po drugie powinna ona dosięgnąć bezlitośnie w pierwszym rzędzie tych Europejczykówi (polityków, celebrytów, dziennikarzy), którzy tak ochoczo dzisiaj nawołują do bezmyślnego przyjmowania uchodźców oraz ich przymusowej relokacji w Europie. Może trzeba więc onych wszystkich europejskich krypto islamistów zwyczajnie i po chamsku eksmitować z Europy tam, skąd przybywają ci, o których oni w tej Europie tak usilnie zabiegają i będzie wtedy spokój? A może po prostu, my Polacy, zamiast się zamartwiać problemami UE i brać w nich udział powinniśmy machnąć na nie ręką i w trybie pilnym opuścić ten zepsuty do szczętu "europejski świat"?
Sytuacja bowiem robi się coraz bardziej nieprzyjemna. Oto Niemcy, którzy od wieków byli i są w czołówce państw europejskich, jeżeli idzie o destrukcję i niszczenie Europy , już dwa lata temu ustami "Berliner Zeitubg" zauważyli prowokacyjnie, że "Polska i Węgry stanowią większe zagrożenie niż ISIS" . Teraz natomiast zakulisowo domagają się aby KE wprowadziła jedną walutę (euro) na terenie całej Unii do końca roku 2025, i co gorsza są bliscy zrealizowania tego planu (odsyłam dla głębszego zapoznania się z tym projektem na blog blogera giz3miasto), co obwieścił radośnie na swoich szpalatch "Frankfurter Allgemeine Zeitung" powołując się na źródła w Komisji Europejskiej. Co na to nasz rząd, który strefą euro przed nosem brukselskim żongluje?
Antykaczyści w Polsce zapewne już zacierają z tego powodu ręce, bo przecież ich zdaniem "Dobra Zmiana", ów wybryk wyborczy który balansuje obecnie na krawędzi politycznego upadku wreszcie padnie, a to oznacza jedno, że opozycyjne marzenie różnych Petrów i Schetynów o powrocie do bycia europejską szmatą na rzecz wielkich Niemiec wreszcie się im spełni. Z pewnością staną oni karnie do apelu niczym historyczny Selbshutz na wezwanie Adolfa Hitlera aby strefa euro objęła także, a może przede wszystkim Polskę i Węgry, gdyż taki scenariusz leży w interesie państwa któremu służą.